Ponad 10 tysięcy złotych straciła 43-letnia mieszkanka powiatu suwalskiego, która padła ofiarą tak zwanego oszustwa „nigeryjskiego”. Kobieta korespondowała z oszustem, który przedstawił się jako Anglik pracujący na platformie wiertniczej.
Do suwalskich policjantów zgłosiła się 43-latka, która poinformowała, że została oszukana. Kobieta opowiedziała policjantom, że we wrześniu na internetowym komunikatorze napisał do niej nieznany mężczyzna. Zaczęła z nim korespondować. Wtedy nie przypuszczała, że ta decyzja będzie ją kosztować utratę oszczędności.
Nowo poznany mężczyzna przedstawił się jako obywatel Anglii, pracujący na platformie wiertniczej w Singapurze. Kiedy internetowy znajomy zdobył zaufanie mieszkanki Suwalszczyzny poprosił, aby przechowała mu dużą sumą pieniędzy, które jej prześle. Obiecywał, że jak wróci to będą żyć razem i wybudują dom.
Potem mężczyzna oznajmił, że pojawiły się nieprzewidziane kłopoty z przesyłką – trzeba było zapłacić cło oraz inne opłaty, aby paczka dotarła do adresata. W ciągu miesiąca kobieta wykonała kilka przelewów na różne konta, zarówno w złotówkach, jak i innych walutach – razem w przeliczeniu ponad 10 tysięcy złotych.
Kiedy wizja otrzymania wartościowej przesyłki zaczęła się coraz bardziej oddalać, 43-latka zdała sobie sprawę, że padła ofiarą oszusta i zgłosiła sprawę policji.
Opisana powyżej sytuacja jest klasycznym przykładem tak zwanego oszustwa „nigeryjskiego”, które polega na wciągnięciu ofiary w grę psychologiczną poprzez wysyłanie elektronicznych wiadomości, pisanych zazwyczaj słabą angielszczyzną lub tłumaczonych przez translatory internetowe na język polski. Oszuści tworzą fikcyjne opowieści podając się na przykład za amerykańskich lekarzy, żołnierzy stacjonujących na Bliskim Wschodzie, pracowników platform wiertniczych i proszą o odbiór paczki z dużą gotówką, po którą przyjadą do Polski albo o pomoc finansową, którą zrekompensują z nawiązką po przyjeździe do swojej ojczyzny. W rzeczywistości wyłudzają pieniądze, które mają pokryć rzekome koszty transportu przesyłki. Sumy, które tracą oszukani ludzie to kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy złotych.