Nie zawał, a utonięcie było bezpośrednią przyczyną śmierci 65-letniego mężczyzny, do której doszło w ubiegłym roku w suwalskim Aquaparku.
Suwalska prokuratura zmieniła zarzut ratownikowi z suwalskiego Aquaparku. Powodem jest otrzymana opinia biegłych, z której wynika, iż bezpośrednią przyczyną śmierci 65-latka nie był zawał serca, lecz ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa spowodowana utonięciem. Jak ustalili biegli, mężczyzna dostał zawału, co skutkowało zasłabnięciem, lecz gdyby został wyciągnięty z wody w momencie gdy zaczął się topić, to istniała szansa, że przeżyłby.
Ratownikowi z suwalskiego Aquaparku zmieniono zarzuty z narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia na nieumyślne spowodowanie śmierci oraz niedopełnienie obowiązków.
Akt oskarżenia ma być przygotowany do końca lutego. Ratownikowi grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Przypominamy, iż do zdarzenia doszło 9 kwietnia ubiegłego roku. 65-latek zasłabł pływając na basenie sportowym w Aquaparku. Mężczyzna przez około półtorej minuty tonął, a następnie przez około cztery minuty przebywał na dnie basenu. Po tym czasie zauważył go znajdujący się w obiekcie ratownik, który powiadomił innych ratowników. Podjęto reanimację, a następnie przybyły zespół ratownictwa medycznego przetransportował 65-latka do szpitala. Mężczyzny nie udało się jednak uratować.
W chwili zdarzenia z obiektu nie korzystały inne osoby. Po sprawdzeniu monitoringu okazało się, iż ratownik od razu nie zauważył tonącego mężczyzny, gdyż korzystał z telefonu komórkowego.