Z dość nietypową osobą mogli spotkać się suwalczanie w centrum Suwałk. Przez kilka dni ulicami miasta wędrował mężczyzna ubrany w worek pokutny z krzyżem na ramionach. Udało nam się z nim porozmawiać.
Spotkaliśmy go idącego ulicą Chłodną do Konkatedry św. Aleksandra. To pan Mieczysław spod Elbląga. 67-latek ma żonę i dzieci. Obecnie jest na emeryturze. Mężczyzna ponad 30 lat temu podjął ascezę, czyli surowy tryb życia bez przyjemności i wygód. Mimo to podczas naszej rozmowy na jego twarzy ciągle było widać uśmiech.
– Ta misja rozpoczęła się po takim moim nawróceniu, bożym dotknięciu mnie. Po prostu wyszedłem z wielu nałogów, które nie pozwalały mi żyć w bliższej relacji z Bogiem. Wszystko było rozmydlone, nijakie, nie miałem żadnej pewności. Stąd brał się niepokój serca i ból – powiedział pan Mieczysław.
– Nieraz w życiu wracałem pijany. Bardzo wtedy płakałem i prosiłem Jezusa, aby mnie z tego uwolnił. I stał się cud. Było to ponad 30 lat temu. Od tej pory zaczęło się nowe życie. Podjąłem ascezę. Niektórzy mówią, że bardzo surową. Zacząłem pościć, żyłem o chlebie i wodzie. Powiem wprost – nieraz się biczowałem. Odmawiałem nocne modlitwy – powiedział pan Mieczysław.
Od ponad 20 lat mężczyzna w okresie letnim pielgrzymuje z miasta do miasta. Są to wyprawy kilkutygodniowe, a następnie na kilka dni pątnik wraca do domu. Podczas wypraw śpi gdzie popadnie. – Zdarzało mi się spać nawet w lesie i na cmentarzu. Mam specjalny koc termiczny i matę – powiedział.
Dlaczego pan Mieczysław pielgrzymuje z miasta to miasta? – Moją misją jest poszukiwanie zagubionych duchowo ludzi. Pielgrzymując od świątyni do świątyni napotykam bardzo dużo ludzi, którzy mnie do tego zachęcają. Mówią, że to budzi sumienia i bardzo przemawia – powiedział pątnik.
– Takim namacalnych dowodem Bożego działania było, gdy spotkałem młodego człowieka. Nie modlił się, nie spowiadał, nie chodził na Msze Święte. Powiedziałem, żeby poszedł ze mną do kościoła. Początkowo zapierał się, ale później zgodził się. Gdy ja się za niego modliłem on z tyłu sobie spacerował. Po skończonej Mszy Świętej powiedział, że coś się z min dzieje. Płakał i rzucił się mi w ramiona. Obiecał radykalną zmianę. Obudzenie duszy było raptowne. Bóg zadziałał bardzo mocno i coś w sercu się zadziało – powiedział pan Mieczysław.
Obecnie od 9 lat mężczyzna je jeden posiłek dziennie. – Czasem chce się jeść, ale akurat wtedy zbliża się ten posiłek. Jem i już się nie chce – śmieje się pan Mieczysław.
– Wiem, że innym takie życie wydaje się bardzo trudne. Przecież nie każdy chciałby wstawać o 3 rano i kilka godzin się modlić lub uczestniczyć każdego dnia na 2-3 Mszach Świętych – powiedział z uśmiechem pątnik.
Po kilkudniowym pobycie w Suwałkach pan Mieczysław zaplanował podróż do Augustowa, a następnie do Białegostoku.