U małego Igorka Sinkiewicza z podsuwalskiego Jeleniewa zdiagnozowano nowotwór złośliwy gałek ocznych. Chłopczyk na jedno oko już nie widzi, a w drugim guz każdego dnia zabiera wzrok.
Rodzice 3-miesięcznego Igorka rozpoczęli dramatyczną walkę o wzrok, a tym samym o przyszłość swojego synka. U chłopczyka w obu oczkach zdiagnozowano siatkówczaka (retinoblastomę), czyli wewnątrzgałkowy nowotwór złośliwy oka. Na lewe oczko Igorek już nic nie widzi, a na prawe widzi tylko trochę – reaguje na światło, ale guz odkleił już siatkówkę.
– Lekarze chcą usunąć lewe oczko, bo mówią, że i tak nie jest do uratowania. To dla nas przerażające informacje. W prawym oczku jest guz, który dzień po dniu zabiera synkowi wzrok. Jeśli nic nie zrobimy, nasz synek na zawsze pogrąży się w ciemności – informują rodzice Igorka.
Chłopiec jest za mały, aby przyjąć chemię dotętniczą w Polsce. Na jej podanie trzeba czekać kilka miesięcy. Rodzice Igorka nie chcą jednak bezradnie przyglądać się jak choroba postępuje.
– Chcemy ratować synka. Czekamy na kosztorys ze szpitala w Nowym Jorku, w którym dzieci z siatkówczakiem leczy doktor Abramson, wybitny lekarz i pionier leczenia retinoblastomy. Tam chemię dotętniczą, dzięki specjalnemu sprzętowi, dostają już maluszki takie jak nasz synek. Tam jest szansa, że uda się uratować wzrok i oczka Igorka, a co za tym idzie jego przyszłość, zdrowie i życie – informują rodzice Igorka.
Leczenie w Stanach Zjednoczonych wiąże się jednak z dużymi kosztami. Rozpoczęcie leczenia wymaga zebrania minimum 500 tysięcy złotych. Natomiast cały koszt przekroczy prawdopodobnie milion złotych.
Rodzice chłopca rozpoczęli zbiórkę funduszy. Pieniądze wpłacać można na portalu siepomaga.pl (link tutaj)